Napęd z jedną tarczą z przodu – dla kogo?

Dobry rower to wierny przyjaciel każdego szanującego się turysty. Ile masz w nogach – tyle jedziesz, jak daleko, wysoko i po jakich drogach, całkowicie zależy od Ciebie. W tym kontekście dwa kółka są idealną apoteozą wolności i niedoścignionym wzorem dla innych pojazdów mechanicznych. Same rowery, mimo iż ich główna myśl techniczna pozostała całkowicie niezmieniona, przeszły ogromną ewolucję. Od konstrukcji po użyty materiał – wszystko uległo żelaznym, nomen omen, dłoniom kształtującym postęp technologiczny. Oferta producentów rowerów zaczęła być tak szeroka, jak producentów samochodów, a liczba funkcji i możliwości, jakie ma do wyboru potencjalny klient, może zatrważać. Najważniejsze, by wiedzieć, czego się chce. Czasami mniej znaczy więcej i najdobitniej widać to w zakresie napędu roweru – od pojawienia się przerzutek w współczesnej formie mija prawie sto lat. Rozwijanie pomysłów konstruktorów XIX-wiecznych przyniosło efekt w latach trzydziestych XX wieku, a gwałtowny rozwój przeżyły dopiero po II Wojnie Światowej. Obecnie trudno wyobrazić sobie rower bez przerzutek. Tylna zapewnia płynne przejście na większy lub mniejszy tryb, przednia pozwala zmienić moment obrotowy na bardziej efektywny choćby przy podjazdach pod górę. Coraz częściej konstruktorzy proponują nam rozwiązania pozornie cofające się względem postępu – czyli rowery które nie mają przerzutki z przodu, w których napęd realizujemy za pomocą jednej tarczy. To rozwiązanie, wbrew pozorom ma sporo zalet. Warto się im przyjrzeć.

Po pierwsze – minimalizm

Do szczęścia nie potrzeba nam roweru, który z przodu będzie miał więcej niż jedną tarczę. Przyjmijmy to jako fakt. Niewiele osób traktuje jazdę rowerem na tyle wyczynowo by korzystać z pełnego zakresu przełożeń. To zmora komunijnych influencerów, którzy kupują dzieciom rowery z ogromną liczbą przełożeń, a potem dziwią się, gdy jeżdżący po przekosie łańcuch odmawia posłuszeństwa. Właśnie w ten sposób utrwala się negatywne wzorce. Przerzutki są skuteczne i właściwe, gdy używa się ich zgodnie z przeznaczeniem i zakresem pracy. Jedna tarcza z przodu eliminuje problem wachlowania manetkami i mimo iż łańcuch nie zawsze będzie pracował po linii prostej, co jest oczywiste, to i tak czeka go relatywnie mniej pracy niż przy trzech tarczach z przodu i nieodpowiedzialnym traktowaniu. Znika manetka przedniej przerzutki, linka i regulacja. Odpada kłopot przekosu, łańcuch pracuje równo, a jeśli z tyłu mamy założone tryby o stosunkowo szerokim zakresie, też raczej nie będzie problemu. Mniej części to mniej regulacji, problemów i mniejsza waga. Dla jazdy rekreacyjnej, turystycznej w zupełności wystarczy nam jedna tarcza. Nikt nie planuje rozwijania naddźwiękowych prędkości z sakwami na bagażniku, a przy pracy pod górę wystarczy duża tarcza z tyłu. Jeśli nie planujemy wjazdu pod Mont Blanc, a potem zjazdu z prędkością światła, no trudno – wtedy rzeczywiście jedna nam nie wystarczy, chyba że zamiast nóg mamy siłownie atomowe. Ale jeśli jeździmy turystycznie, dłużej i krócej z sakwami czy bez – pozostańmy przy jednej. Zakres przełożeń i tak jest dość duży i w zupełności zaspokoi potrzeby współczesnego podróżowania. Napęd tego typu będzie na tyle uniwersalny i pokryje na tyle szeroki wachlarz potrzeb, że będzie można skupić się na jeździe, a o to przecież przede wszystkim chodzi. Zyskujemy też miejsce na kierownicy, można swobodniej zaczepić dodatkowe akcesoria, a kilkaset gram oszczędności może nie jest zauważalny, ale rower zyska na prostocie i obsłudze.

Po drugie – uniwersalność

Przy rekreacyjnej jeździe to rozwiązanie ma sporo wymienionych zalet. Oczywiście są też wady – wraz z naszym rozwojem czy potrzebami może okazać się, że brak nam przełożenia albo twardszego na samym dole, do szybkiej jazdy, albo bardzo mocnego do podjazdów. Rozwiązania są dwa – możemy albo zmienić kasetę z przodu na dwie lub trzy tarcze, albo z tyłu na zwiększenie ilości wielotrybów. Jeśli chcemy pozostać przy rozwiązaniach w miarę uniwersalnych, to drugie rozwiązanie będzie lepsze. Jedna tarcza może spokojnie obsłużyć nawet dwanaście z tyłu i nie będzie to rzutowało na pracę napędu. Jeśli jednak wybieramy się na spore góry czy wertepy, można myśleć o zmianie napędu. Oczywiście, zanim to zrobimy warto postarać się o gruntowną wiedzę, czy takie rozwiązanie rzeczywiście nam pomoże – czasami wystarczy jeden tryb więcej z tyłu i dalsze komplikowanie mechanizacji napędu nie będzie konieczne. Jedna tarcza z definicji będzie bardziej uniwersalna niż mechanizm wielotarczowy i mniej skomplikowana mechanicznie. To mogą być dla nas zalety, które przeważą nad innymi cechami.

Po trzecie – swoboda

Gdy mamy trzy tarcze z przodu i dajmy na to, dziewięć z tyłu, daje to dwadzieścia siedem możliwych kombinacji przełożenia, przy czym trzeba pamiętać o przekoszeniu łańcucha – słowem, trzeba dbać o to, by zawsze pracował w linii prostej lub maksymalnie do tej prostej zbliżonej i w rzeczywistości te skrajne położenia z ilości przełożeń trzeba wyrzucić. Przy trzech tarczach z przodu trzeba pamiętać o odpowiednim trymowaniu – czyli dopasowaniu położenia przerzutki na przedniej tarczy do położenia łańcucha na tylnej, by nie ocierał o mechanizm. Przy jednej tarczy i rozsądnym dobraniu przełożeń do możliwości rowerzysty, znika cała ta czarna magia. Rowerem jedzie się o wiele prościej i o wiele swobodniej. Pod górę – to przerzutka w górę. W dół – to przerzutka w dół. Im mniej rzeczy odwraca naszą uwagę od tego, co dzieje się dookoła, tym bezpieczniej dla nas samych. Im dłużej mamy kontrolę nad kierownicą, tym mniej niespodziewanych wypadków może nas zaskoczyć. Im prostszy mechanizm tym mniej obsługi, a więcej jazdy. To proste i naprawdę skuteczne równanie. Oczywiście, jedna tarcza też nie jest dla wszystkich. Jest to rozwiązanie stosunkowo uniwersalne dla zastosowań amatorskich, turystycznych, rekreacyjnych które znacząco upraszcza mechanizację napędu. Każdy, kto potrzebuje drugiej czy trzeciej tarczy z przodu, wiedząc, że czekają go określone wymagania, może przecież założyć taki napęd i jeździć zgodnie z możliwościami i tym, co określa jego własne poczucie potrzeb.